Konflikty z nastolatkami
Konflikty dzieci i rodziców są niestety często nieuniknione. Szczególnie w okresie nastoletnim, kiedy rozgoryczenie i napięcie dają swój upust i kończą się często awanturami, które uprzykrzają życie całej rodzinie.
Któż z nas tego nie zna?
Burza hormonów, trzaśnięcia drzwiami, rzucanie talerzami, pozorowane ucieczki z domu, jednorazowe przygody na złość rodzicom… teraz na myśl o takim zachowaniu pewnie niejedna z nas się zaśmieje, ale w czasach, gdy byłyśmy nastolatkami wszystko traktowałyśmy śmiertelnie poważnie. Nie zapominajmy o tym, gdy przyjdzie nam zmierzyć się z podobnym zachowaniem u naszego nastolatka.
Powstaje jedno pytanie: jak skutecznie rozwiązywać konflikty i ich unikać? Czy jest to w ogóle możliwe?
Pewnie pierwsza, odruchowa odpowiedź zabrzmi: nie, to niemożliwe. Trzeba przeczekać i jakoś przeżyć. Otóż… nie. Trzeba odpowiednio działać!
Zapewne większość z Was powie, że konflikty są normalne i trzeba przejść nad nimi do porządku dziennego. Oczywiście, jest to prawda, o ile mówimy o niewielkich sprzeczkach, które kończą się dojściem do porozumienia. Niestety często tak nie jest. Zarówno dzieci jak i dorośli dążą do zaspokojenia swoich potrzeb i często uciekają się do przemocy słownej lub niewerbalnej.
Wielka szkoda, że nikt nie uczy rodziców, w jaki sposób powinni rozwiązywać problemy i dochodzić do porozumienia z dziećmi. Dlatego też wielu rodziców - bojąc się utraty kontroli nad swoją latoroślą, tylko pogarszają sytuację, a konflikt eskaluje.
Brak umiejętności wypracowania kompromisu powoduje, że zawsze jedna lub druga strona jest niezadowolona. Rodzi to tylko kolejne problemy i pogłębia brak zaufania oraz poczucie zdradzenia.
W jaki sposób osiągnąć wzajemne zadowolenie?
Konflikty rozwiązywać na zasadzie “ja wygrywam - ty wygrywasz”. Polega ona na tym, że najpierw precyzujemy potrzeby rodzica i dziecka, a potem szukamy rozwiązania. Najlepiej wspólnie. Takie poszukiwania bardzo umacniają więzi rodzinne i pokazują drugiej stronie, że podchodzi się do jej racji z życzliwością. Nie krzyczmy na dziecko. Nie nazywajmy go bachorem. Nie trzaskajmy drzwiami, tylko spokojnie z nim rozmawiajmy. Nie stosujemy przemocy emocjonalnej. To przecież młody dorosły.
Takie podejście uczy dzieci, że nie są najważniejsze, ale (paradoksalnie) że są ważne: zarówno one jak i ich potrzeby. Postępując w ten sposób pielęgnujemy relację rodzic - dziecko. Ważne: szukamy rozwiązania razem - takiego, które zadowoli obojga, pamiętając, że jest to coś więcej niż kompromis!