Jak udało mi się schudnąć - historia Agnieszki
Odchudzanie towarzyszyło mi od podstawówki. Niestety, w parze z nim nie szedł piękny wygląd ani wymarzona (bardzo niska!) waga! Zanim stuknęła mi trzydziestka postanowiłam zrobić z tym porządek i… schudnąć wreszcie trwale i z głową. Żadnych głodówek! Jesteście ciekawi mojej historii? Zapraszam do lektury.
Odchudzanie - wieczne wzloty i upadki
Tak naprawdę całe życie rządziły mną dwie skrajności: albo bardzo restrykcyjna dieta (głodówka lub dieta batonowa) albo wpychanie w siebie wszystkiego, co znalazło się w zasięgu mojej dłoni. Nie chorowałam na żadne zaburzenia - ot co, po okresie głodu mój organizm domagał się uzupełnienia składników odżywczych. Nie ma mu się co dziwić! W związku z tym już od liceum moja waga wahała się nawet o 20 kilogramów, które potrafiłam schudnąć i następnie odzyskać w niecałe trzy miesiące! Skąd ja brałam na to energię?
Nienawidziłam swojego ciała i siebie. Wieczne kompleksy, za duże, ciemne ubrania, poczucie bycia gorszą i brzydszą niż inne koleżanki, którymi się otaczałam. Dieta w tamtym momencie nie była dla mnie troską o siebie - była troską o piękny wygląd.
Miałam słabe włosy, okropną cerę i połamane paznokcie. O wynikach badań nawet nie będę wspominać, bo jakie mogłyby być, skoro gotowałam niezdrowo i wiecznie się głodziłam? Z efektem jojo szłam ramię w ramię.
Muszę przyznać, że chyba najgłupszą dietą, jaką stosowałam, był Dukan. Dzięki niemu nie tylko ekspresowo schudłam i przytyłam, ale też nabawiłam się trądziku - na dekolcie, plecach, twarzy. Pozbycie się go wymagało wielu wyrzeczeń i pieniędzy wydanych na terapię i leki. Eh… ale jak inaczej mógł zareagować mój organizm w momencie w którymi prawie 100% mojego jadłospisu stanowił nabiał?
Odchudzanie - kiedy wreszcie zmądrzałam?
Doskonale pamiętam ten dzień… stałam w kolejce do lekarza (zwykłe przeziębienie) i spojrzałam w lustro w poczekalni. Zobaczyłam przymałą tunikę w rozmiarze XXL opinającą się na wystającym brzuchu, podkrążone oczy, bladą cerę i przygaszone spojrzenie. Miałam zaledwie 27 lat, a wyglądałam, jakbym miała 38! Postanowiłam coś z tym zrobić.
Odwiedziłam dietetyka. Po raz pierwszy w życiu. Okazało się, że przy 164 centymetrach wzrostu ważę 96 kilogramów. Tylko 4 brakowały mi do 100! Przeraziłam się. Do zrzucenia miałam 40 kilogramów. To był mój cel. Tym razem z głową i pomocą specjalisty.
Odchudzanie - plan działania
Zaczęło się. Pięć posiłków dziennie, warzywa i owoce, zero słodyczy. Kawa bez cukru. Herbata bez cukru. Żadnych gazowanych napojów. Ruch każdego dnia - chociażby spacer.
Brzmi jak katorga? Początkowo oczywiście tak było. Po latach jedzenia bez ograniczeń i nieliczeniu kalorii nagłe odstawienie cukru i słonych przekąsek było dla mnie straszne. Organizm się ich domagał nieustannie, a ja przez pierwsze dwa tygodnie chodziłam śpiąca. Przyzwyczaiłam się jednak i zaczęłam widzieć efekty - twarz nabrała kolorów, a kilogramy spadały. Towarzyszyło mi jednak nieustanne uczucie głodu, które objawiało się zssaniem w żołądku. Ten problem rozwiązałam sięgając po błonnik rozpuszczalny.
Dziś piszę to jako najszczęśliwsza trzydziestolatka z 56 kilogramami na karku. Zrzucałam je przez 3 lata. Trochę to trwało, ale… udało się! Dziś kocham siebie i wreszcie to ja kontroluję jedzenie, a nie ono mnie!
Agnieszka, 30 lat
Jesteś spragniona wiedzy medycznej? Śledź nas na Facebooku i Instagramie! Dołącz też do naszej grupy na Facebooku - nie znamy w niej tematów TABU!